Pierwszy tydzień

¡Hola!


Jutro mija tydzień od mojego przylotu. 
Post ten byłby znacznie bardziej optymistyczny gdyby nie mój ból gardła (i głowy), który psuje nastrój.

Porada posta:
Jadąc na wyjazd do Hiszpanii weźcie sobie porządną apteczkę.

Czemu? Wspaniała pani aptekarka na moje łamane "¡Hola! Yo tengo un dolor de garganta." zaproponowała mi ibuprofen. Nie żeby coś, ale po wszelakich możliwych chorobach układu oddechowego (zapalenie strun głosowych x5, krtani x2, tchawicy i milionie przeziębień), mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie pomoże. Eh, dobrze że chociaż jakieś tabletki do ssania dostałam.

Pogoda jest natomiast bardzo dobra. Słońce świeci, pomarańcze rosną, okularki przeciwsłoneczne na nosie trzeba mieć. Jednak wiatry są bardzo mocne i bez kurtki nawet przy 20 stopniach nie ma co wychodzić. 

Z racji tego, że pogoda dopisuje kupiłam sobie kartę ValenBisi. Taki rower miejski produkcji tutejszego MPK. Stacji dużo, rowery są, ludzie jeżdżą. Muszę swój rowerowy strach (panikę) przełamać i zacząć jeździć. Ale to plan na weekend albo przyszły tydzień kiedy już będę zdrowa. Patrzcie, czyż nie piękną mam wymówkę? :D




Z mieszkaniem też trafiłam świetnie. Fakt, że tylko jeden ze współlokatorów mówi po angielsku zmusza mnie do praktykowania hiszpańskiego na co dzień, a nie tylko na zajęciach. :)

Na koniec seria zdjęć z pierwszego tygodnia.















¡Hasta luego!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Paella, pomidory i pomarańcze.

Iść, ciągle iść, w stronę słońca

Problemy techniczne w natarciu.