Jednodniowa przygoda

Hej!

Kiedy posypały mi się plany wyjazdu do Portugalii z pomocą przyszła D. Zaproponowała wynajęcie samochodu (z czym były większe problemy niż można by się spodziewać) i odwiedzenie położonego na południe od Walencji Alicante.
To historyczne miasto portowe w południowo-wschodniej Hiszpanii, stolica prowincji o tej samej nazwie, należące do Wspólnoty Walenckiej. Poza uroczymi uliczkami i ogromną ilością restauracyjek, Alicante ma wspaniałą plażę. Dokładnie o takim turkusowym kolorze jaki zawsze można podziwiać na pocztówkach.
Oczywiście najpierw poszliśmy zwiedzić Castillo de Santa Bárbara – cytadelę w miejscu dawnego fortu kartagińskiego z III w. p.n.e. położoną na wzniesieniu Benacantil. Ze względu na długą drogę i prawie 30 stopni zdecydowaliśmy się zapłacić 2,70e za windę. Widoki okazały się zapierające dech w piersiach: jeden rzut okiem i widzisz jednocześnie i góry i morze.
Poszliśmy także coś wszamać. Kilka różnych typowych dań zakończonych moim ulubionym Tinto de verano.
Nie mogło też zabraknąć wyjścia na plażę. Cudowną, piękną, czarującą :) Na takiej plaży mogę leżeć godzinami. 
Jeśli będziecie w okolicy, to możecie sami tu zaglądnąć.

Pa!










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Paella, pomidory i pomarańcze.

Iść, ciągle iść, w stronę słońca

System Eliminacji Studentów Jest Aktywny